Sołowin Zdzisław

Dla mnie wzór oficera, którego potencjał został zmarnowany przez środowisko pożarnicze. Jego determinacja granicząca z odwagą, wysoka kultura bycia i ogromne zaangażowanie było istotnym motorem pracy Krajowej Sekcji Pożarnictwa NSZZ „SOLIDARNOŚĆ”. Szczególnie we wsparciu politycznym dla nowych regulacji prawnych. Tym którzy myślą, że jest to nieznaczący epizod w procesie reformy służby, chcę zwrócić uwagę: po pierwsze – przeciwny proponowanym zmianom był rząd, w tym sam Leszek Balcerowicz, (przy postępującej biedzie nikt nie chciał wzrostu kosztów, a zmiany szły pod prąd powszechnej decentralizacji państwa); po drugie – uzyskanie zdecydowanego wsparcia parlamentarzystów wszystkich opcji wymagało zorganizowanej akcji lobbingowej. Rezultat nie wziął się znikąd. Jeżeli inni bohaterowie mówią co innego, to niech wskażą dokumenty świadczące o ich pracy w tym zakresie. Szczerze mówiąc, to całe środowisko powinno uhonorować Sołowina, który uratował proces legislacyjny przed odesłaniem projektu ustawy do III czytania. Jego szybka interwencja, w godzinach wieczornych, polegała na znalezieniu dwóch – trzech posłów, którzy zaprotestują przeciwko propozycji konwentu seniorów oddalającej głosowanie. Później rozpętała się przewidywana karuzela polityczna i powstał nowy parlament. Wraz z upadkiem starego, projekty poselskie zwyczajowo idą do „kosza”. A takim była nasza ustawa.

Sołowin nie znosił fałszu i koniunkturalizmu. Chociaż wielu „zacnych” tak jego pracę cicho komentowało. Gdy czuł głupotę, czy niesprawiedliwość potrafił otwarcie zwrócić autorowi uwagę. Nie zważał na to kim on był. Robił to z dużą kulturą. Szalenie lojalny wobec swoich przekonań i kolegów, a do tego bardzo honorowy. Nie zabiegał o wyróżnienia, podziękowania, czy awanse. Liczył na uznanie swoich przełożonych lub środowiska. Jest mi szczególnie przykro, że jego następcy w Krajowej Sekcji Pożarniczej całkowicie zdeklasowali jego zasługi w pracy związkowej. Nic nie usprawiedliwia takiego zachowania, gdyż młodzież powinna za nim krzesło nosić, sama dopiero będąc na dorobku.

Po latach dostrzegam jego trafność myślenia i kierowania związkiem w okresie przemian. Z dala od awanturnictwa, najbliżej merytoryki. Był zwolennikiem strategicznego działania, przy pomocy profesjonalnych argumentów.