Kiszycki Eugeniusz

Oficer, który wprowadzaÅ‚ mnie do sÅ‚użby w terenie. Stara szkoÅ‚a oficerów pożarniczych, którzy naukÄ™ rzemiosÅ‚a zaczynali od rocznej sÅ‚użby na podziale bojowym we WrocÅ‚awiu. Wielu, których poznaÅ‚em, mocno stÄ…paÅ‚o po ziemi. Czuli rzemiosÅ‚o i byli niezwykle pragmatyczni. Tacy m.in. byli czÅ‚onkowie zespoÅ‚u redakcyjnego ustawy o PSP i takim też byÅ‚ Kiszycki. CzÅ‚owiek renesansu, mocno nastawiony na poznawanie Å›wiata wirtualnie i manualnie. PotrafiÅ‚ spawać karoseriÄ™ samochodowÄ…, wykonywać meble, naprawiać komputery, a i na ksiÄ™gowoÅ›ci siÄ™ znaÅ‚. Podczas akcji gaÅ›niczych wchodziÅ‚ na najtrudniejsze odcinki – miaÅ‚ takÄ… fantazjÄ™ uÅ‚aÅ„skÄ…. Zawsze sÅ‚użyÅ‚ pomocÄ…, byÅ‚ aktywnym rozmówcÄ… i otwartym nauczycielem. Obce mu byÅ‚o wodolejstwo. LubiÅ‚ konkrety. Nie baÅ‚ siÄ™ inwestować w mÅ‚odÄ… kadrÄ™, gdyż miaÅ‚ u niej rzeczywisty autorytet (m.in. już w 1987 r. kupiÅ‚ dla każdej komendy komputery). Jeżeli nie byÅ‚ w stanie pomóc organizowaÅ‚ spotkania z wÅ‚aÅ›ciwymi ludźmi. ByÅ‚ zwolennikiem pracy zespoÅ‚owej.